wtorek, 17 grudnia 2013

Choinka z szyszek tutorial :)

Witam wszystkich :)
Już się nie tłumaczę, że dawno mnie nie było i że się poprawię bo to nie ma sensu :/ wychodzi, że rzucam słowa na wiatr .......
Dlatego też, przechodzę od razu do sedna i na szybkiego wstawiam szybki kursik jak zrobić choinkę z darów natury, głównie szyszek.
Choinkę tę robiłam po raz pierwszy i teraz wiem, że powinnam była pomalować stożek styropianowy na brązowy kolor :) następnym razem tak zrobię i Wam również radzę. 
Choinkę można zostawić w takiej formie podstawowej albo ustroić ją według uznania np. kokardkami albo małymi bombeczkami ja chyba założę na nią tylko lampki ale to później ponieważ na razie dalej walczę z bałaganem po remoncie. 







Potrzebne materiały:
1) styropianowy stożek, wielkość według uznania ja użyłam stożka o wysokości 30 cm;
2) klej na gorąco czyli pistolet z klejem;
3) brązowa farbka najlepiej akrylowa;
4) szyszki różne rodzaje i wielkości;
5) łupiny z buczyny, orzechy laskowe, kapelusze od żołędzi,  itp.
6) opcjonalnie bombeczki, kokardki,lampki, korale,sztuczna jarzębina, itp.

Wykonanie:
Stożek styropianowy malujemy na brązowo, odstawiamy do wyschnięcia. Po wyschnięciu, za pomocą kleju na gorąco przyklejamy od dołu ku górze szyszki według uznania, ale tak aby powstawały jak najmniejsze szpary miedzy szyszkami, ja takowe zaklejałam łupinami buczyny, orzechami laskowymi, kapeluszami żołędzi i sztuczną jarzębiną :)
Po oklejeniu całej choineczki możemy ją dodatkowo ozdobić np. kokardkami, bombeczkami i nałożyć na nią lampki. Efekt jest naprawdę zniewalający :) chociaż zdjęcia tego nie oddają.
Takową choineczkę można zapakować w celofan i wręczyć w ramach prezentu bliskiej osobie :)







Życzę udanej zabawy i pięknych choinek :)






niedziela, 8 grudnia 2013

Jesienna depresja ................. :/

Kochani, najmocniej przepraszam za tak długą przerwę w blogowaniu i to w jednym z najważniejszych i najgorętszych okresów,  jeżeli chodzi o robienie własnoręcznie upominków i ozdób świątecznych. 
Złożyło się na to sporo czynników, między innymi popsuty laptop, choroba dziecka i moja ale głównym powodem było bardzo złe samopoczucie. Dopadła mnie straszne jesienna depresja, przez którą ponad miesiąc z życia mam wyjęty :( coś strasznego i nie życzę tego nikomu! Brak chęci i sił do życia, zero radości, poczucie bezsilności i beznadziejności :( i bezużyteczności. No ale na szczęście mam to już za sobą :) przynajmniej tak mi się wydaje i mam taką nadzieję :) 
Modlitwa i wiara w Boga czynią cuda :)
Teraz znowu mam mnóstwo pomysłów, chęci i weny do tworzenia ale.... no własnie kolejne ale :/ mamy remont w domu to co tu się dzieje przekracza wszelkie granice wyobraźni :p nie mam dosłownie kawałka miejsca dla siebie :/ najgorsze jest to, że taki stan rzeczy pozostanie jeszcze jakiś czas gdyż mój mąż robi to na raty, ze względu na pracę jaką wykonuje. Jest tylko w weekendy i nie muszę mówić jak to wszystko się przedłuża :p
Ale dość już marudzenia :) wystarczająco się na marudziłam przez ostatni miesiąc :p teraz tylko "COCO JAMBO I DO PRZODU" :p   
Mimo remontu i wszystkich innych niedogodności, postaram się jeszcze dziś wstawić tutorial na choinkę z makaronu :) 

Szczęśliwego Dnia kochani :)

poniedziałek, 11 listopada 2013

Ciasto marchewkowe ;D PYCHA :p

Dzisiaj podzielę się z Wami przepisem na przepyszne ciasto marchewkowe. Przepis znalazłam dawno temu w internecie i niestety nie jestem w stanie się odnieść do linka z którego go zapożyczyłam.
Dla niektórych sama nazwa ciasta odrzuca, dziwią się jak można jeść cisto z jakiegoś warzywa, a no można i jest rewelacyjne.
Przepis którym się z Wami podzielę jest prosty i taki jakby podstawowy. Widziałam na niektórych blogach, że robią ciasto marchewkowe wykorzystując np. ananasy,orzechy i jakieś inne pyszności, osobiście nie robiłam ale pewnie kiedyś spróbuję.
Na razie wystarcza mi ten przepis, który mam :) i korzystam z niego od lat. Nawet mojej mamie, która nie cierpi marchwi bardzo lubi to ciasto smakuje. Właściwie jest ona słabo wyczuwalna a dzięki dodatkowi cynamonu podchodzi smakiem troszkę pod piernik. 
Można jeść je w wersji podstawowej czyli bez żadnych dodatków jak również można je polać polewą czekoladową, z naturalnego serka philadelphia bądź też przełożyć kremem np. z serka mascarpone i śmietany kremówki.
Ta porcja jest na tortownice 26cm średnicy, jak chcecie większą blaszkę to zróbcie ciasto z półtorej ilości składników.

Składniki:    
1) 4 całe jajka
2) 1,5 szklanki cukru
3) 2 szklanki mąki pszennej 
4) 2 szklanki drobno startej marchewki ( jeżeli jest bardzo soczysta, to pamiętajmy o odciśnięciu soku) 
5) 1 szklanka oleju 
6) 1 łyżeczka sody oczyszczonej
7) 1 łyżeczka proszku do pieczenia
8) 2 łyżeczki cynamonu

Przygotowanie: 

Jajka ucieramy z cukrem na puszystą masę. Stopniowo i powoli dodajemy olej cały czas ucierając, potem również stopniowo dodajemy mąkę cały czas mieszając aż do uzyskania gęstej masy. Dodajemy proszek,sodę ,cynamon i mieszamy. Na koniec dodajemy startą marchewkę i mieszamy do połączenia składników.Masę wylewamy do formy uprzednio posmarowanej margaryną i posypanej mąka bądź bułką tartą i pieczemy w 180 stopniach ( ja piekę w termoobiegu) około 60 min. aż do suchego patyczka. 

Życzę smacznego :)




 Zeszyt z którego mam przepis, już ledwo widoczny :p

 














Ach te choroby :/

Witajcie kochani :)
Standardowo dawno mnie tu nie było :( ale tym razem jest to spowodowane chorobą a nie złą samoorganizacją. Na szczęście nie jest to nic poważnego ale zapalenie zatok daje się strasznie we znaki. A jakby tego było mało synuś się również rozłożył z anginą ropną a męża przewiało i szyja odmówiła mu posłuszeństwa więc mam od jakiegoś czasu szpital w domu. Na jakiś czas musiałam zaprzestać z pracami ale pomalutku, małymi kroczkami to nadrabiam. Jakiś czas temu obiecałam znajomej przepis na ciasto marchewkowe ale przez to złe samopoczucie nie miałam siły go zrobić aby mieć zdjęcia w trakcie jego  przygotowywania. 
Ale dzisiaj to nadrobię, mamusia wpada na obiadek a na deser zaserwuję jej ciasto marchewkowe, które uwielbia (najśmieszniejsze z tego wszystkiego jest fakt, że moja mama nienawidzi marchewki a zwłaszcza ugotowanej zostało jej to z czasów dzieciństwa) za to moim ciasteczkiem się zajada z chęcią. 
No to może dość już tego gadania i biorę się do roboty :) 

Pozdrawiam wszystkich, mimo iż nie zostawiacie komentarzy wiem, że jest garstka osób, które tutaj zaglądają i za to bardzo Wam dziękuję :)